Home manager czy jak kto woli kura domowa...
,,Fajnie Ci , nie pracujesz, siedzisz sobie w domu, masz czas dla siebie.” Kurde to było do mnie ? No nie wierzę. W sumie ktoś kto nie zrezygnował (Czasowo !!!) z pracy zawodowej na rzecz bycia pełnoetatową tzw. Kurą domową nie wie jakie to ,, wspaniałe”. Zwłaszcza teraz gdy przedszkola i szkoła nie hula. Radość taka, że nic tylko skakać pod sufit ! Mając dwójkę małych dzieci pracowałam i to niestety bardzo długo, byłam zmęczona ale …nie tak bardzo jak teraz. Pytacie jak to możliwe ? Już odpowiadam w pracy masz pewną zadaniowość. Robisz swoje, masz wyznaczoną przerwę i możesz w samotności pójść do toalety ( no chyba, że jakiś romansik biurowy czy coś ;) nie wnikam ). Masz też kontakt z innymi dorosłymi z którymi możesz porozmawiać na różne dorosłe tematy. Po prostu wychodzisz i zmieniasz otoczenie. Jednak okazało się, że syn nie rozwija się prawidłowo, tak jak powinien. Poza tym sytuacja w domu z kilku względów zaczęła być napięta jak gumka w majtkach ( mieszanie przez 5 dni w tygodniu z osobą, która zajmowała się dziećmi i generalnie miała inne metody wychowawcze i inne przyzwyczajenia co było ciężkie do pogodzenia przez obie strony) później jeszcze okazało się, że spodziewamy się kolejnego bąbla . Tak w wielkim skrócie po trzecim dziecku stwierdziliśmy z mężem dopóki najmłodsza nie pójdzie do przedszkola, ja zostaję w domu by ogarniać cały ten cyrk. ( Małe ustępstwo to moja szkoła co drugi weekend by totalnie nie ocipieć). Tak oto zostałam home manager na pełen etat. Od rana do wieczora pranie, sprzątanie, gotowanie, przewijanie, karmienie, zakupy i to z całą trójcą ( wiadro melisy radzę wypić przed wyjściem ) itd. Najlepsze są nasze wyprawy rowerowe J Znoszę z drugiego piętra trzy rowery co nie odznaczają się wagą piórkową wykrzykując w między czasie komendy typu : ,, a ty gdzie ! Miałeś/łaś tu czekać !” , ,,Nie popychaj siostry!” , ,,Nie, nie zawsze musisz być pierwszy/sza”, ,, Uważaj bo zlecisz!”. Potem znoszę jeszcze najmłodszą, zapinam w foteliku i jedziemy. I tu znów batalia, kto pierwszy, kto drugi, kto szybszy…Boże widzisz i nie grzmisz ! Oczywiście zanim wyjedziemy trzeba ich nakarmić ( każde je co innego , jak barze mlecznym :/) ubrać ( ja tego nie założę !, A czemu te spodnie ?) wyprawić z domu( spakować picie, jedzenie, pieluchy- gdzie te czasy gdy tylko ubrałam swoje buty i po prostu wychodziłam? ) Późnej jest działka i zwyczajowe bieganie za nimi i dokładanie wszelkich starań by cała trójka w całości zakończyła dzień. Oczy dookoła głowy to podstawa . W między czasie ogarniam działkę sadzę, podlewam, maluję , kopię, wyrywam, sprzątam ( tak, tak J muszę posprzątać w domu by móc pojechać na działkę i …tam sobie posprzątać J kobieca logika w pełnej krasie. Później trzeba z towarzystwem wrócić do domu i je wykąpać gdyż po pobycie na dworze są tak brudni, że czasem zastanawiam się czy je kąpać czy zrobić sobie nowe ;). Potem kolacja i położyć i do łóżek. W normalnym czasie jest jeszcze zaprowadzanie na zajęcia wspomagające dla syna, przedszkole, szkoła i robienie lekcji z córką, szycie ubranek, pieczenie ciast, wycieranie rozlanych soczków milion razy dziennie itd. Dodatkowo wizyta w toalecie też nie jest już moją intymną sprawą. Teraz często jest załatwiane komisyjnie. Wparowują kiedy chcą w arcy ważnej i niecierpiącej zwłoki sprawie typu : Mamo a czemu Tosia nie może w aucie jeździć z przodu ?’’ Pewnie większość z was powie, że też to ma dodatkowo pracuje zawodowo. Jasne, że żadnej mamie nie jest lekko tylko mama pracująca ma wytłumaczenie, że pracuje. I ludzie to szanują. Na matce, która zdecydowała się na wychowawczy , nie zostawią suchej nitki. Bo jak to, przecież nie pracuje ! I te telefony od rodziny i znajomych :,,wiesz ty w domu siedzisz, to jakby ci się nudziło… ‘’Tak. Nie ma lekko. I nawet od własnego męża słyszysz często : ,, a czym ty się zmęczyłaś ?” Drogie panie wychowywanie dzieci to często orka na ugorze i zajęcie cholernie nie doceniane. Dzieci wchodzą nam na głowę i robię na grzywkę. Wiem, że pozostanie w domu było moją decyzją ale szczerze to już nie mogę się doczekać września przyszłego roku gdy najmłodsza ruszy do przedszkola a ja będę mogła wrócić do ludzi J
Dodaj komentarz